Mieć 8 godzin na pracę to marzenie wielu matek, kiedyś było też moim. Może Ty również o tym marzysz? Chcesz mieć możliwość wygospodarowania 8 godzin dziennie na pracę zawodową?
Był rok 2019
Wyobrażałam sobie, że jeśli w końcu będę mogła pracować 8 godzin w ciągu dnia, to zrobię bardzo dużo rzeczy. Byłam pewna, że zrealizuję 2 razy tyle zadań, ile do tamtej pory robiłam. Na pracę poświęcałam wówczas 3-4 godziny dziennie. Mając wtedy jeszcze dwójkę dzieci, wręcz czekałam na czasy, gdy będę mogła pracować dłużej, bo bardzo lubię to, co robię zawodowo.
Moje marzenie się spełniło i to w jakich okolicznościach!
Ameryka
Jesienią 2019 roku kupiliśmy z mężem bilety na lot do Miami. Mój pierwszy lot w życiu i to do Ameryki. Jak z filmu :). Mieliśmy spędzić na Florydzie 2 tygodnie na przełomie lutego i marca 2020 roku. Tak naprawdę, to polecieliśmy tam z powodu obowiązków służbowych męża, który miał przez ten czas od 8:00 do 16:00 pracować w biurze firmy. Postanowiliśmy wykorzystać tę okazję na wspólną podróż i zwiedzanie Florydy popołudniami i w weekendy.
Przed wylotem do Ameryki dużo osób pytało mnie, co ja będę robić w czasie, gdy mąż będzie w biurze. Ja z uśmiechem odpowiadałam, że… będę pracować ;). W końcu mogę wykonywać swoją pracę zdalnie z dowolnego miejsca na świecie.
Tak, bardzo lubię swoje zajęcie, czyli rozwijanie swojej marki i szczerze się cieszyłam, że będę mogła poświęcić temu więcej czasu. Wcześniej mogłam pracować około 3-4 godzin przed południem, gdy starszy syn był w przedszkolu, a młodszy w żłobku. I ciągle byłam w „niedoczasie”.
Polecieliśmy do Ameryki
Wylądowaliśmy w Miami i w końcu mogłam przez 2 tygodnie 5 razy w tygodniu pracować po 8 h dziennie. Spełniło się moje marzenie. Zrobiłam wielkie plany, ile pracy wykonam w tym czasie i… byłam rozczarowana. Okazało się, że przez 8 godzin, gdy nikt mi nie przeszkadzał, nie dzwonił, a ja nigdzie sama nie wychodziłam, zrobiłam niewiele więcej niż wcześniej podczas 3-4 h. Dodatkowo w Ameryce nie miałam pod opieką dzieci, bo zostały w Polsce z dziadkami.
O tym, jak to się stało, że nasze dzieci bardzo chętnie zostają z dziadkami na długo, opowiedziałam w nagraniach mp3 dla mam.
Praca po 8 godzin nie ma sensu
Wtedy zrozumiałam, że nie da się utrzymać wysokiej produktywności przez 8 h z rzędu. Amerykańskie doświadczenie uświadomiło mi, że lepiej pracować krócej, ale skuteczniej, niż poświęcać 8 h na mało efektywną pracę. To strata czasu, który można przeznaczyć na odpoczynek i spędzenie miłych chwil z rodziną.
Jak pracować efektywniej?
Jednym z bardzo wielu aspektów, który pomaga efektywnie pracować, jest odpowiednie do tego miejsce pod względem możliwości skupienia się.
Czy próbujesz czasami pracować przy innych?
Mi się czasami zdarza sytuacja, że mąż pilnuje dzieci, a ja stwierdzam, że tylko chwilę chcę coś zrobić, co powinno potrwać dosłownie kilka minut. Wtedy nie chce mi się przenosić komputera do innego pokoju, więc siadam przy stole w salonie. I nie mija kilka minut, a kilkanaście czy kilkadziesiąt, zanim zrobię to, co zamierzałam, bo inni mnie rozpraszają. Ciągle spoglądam, co robią dzieci, ktoś z boku chce mi coś powiedzieć akurat teraz, mąż pyta o jakieś pilne sprawy itp.
Na koniec żałuję, że od razu nie poszłam pracować do innego pomieszczenia, w którym mogłabym się skoncentrować. Praca przy innych idzie mi o wiele wolniej i na dodatek czuję się po niej taka „rozmemłana” i zestresowana.
Powrót z Ameryki
Wracając z Ameryki, uświadomiłam sobie, że zamiast dążyć do tego, by pracować dłużej, lepiej skupić się na tym, aby robić to produktywnie. Kilka dni po powrocie do domu oświeciło mnie, że potrzebuję stałego miejsca do pracy, które by zwiększyło moją efektywność i odcięło mnie od rozpraszaczy, czyli innych domowników.
Od razu zabrałam się za przemeblowanie sypialni, składając łóżeczko Tomka, w którym od dawna nie spał, a nasze łóżko zmieniło ustawienie, by zmieścił się tam stół. Byłam z siebie dumna, że w końcu wpadłam na to rozwiązanie! Mogłam tam pracować, gdy syn przebywał w żłobku, tylko że po kilku dniach, zanim zdążyłam się zadomowić w nowym miejscu pracy, wszystko się zmieniło.
Pamiętam ten moment, jakby to było dzisiaj
Siedziałam przy stole w sypialni z otwartym komputerem, gdy mąż napisał do mnie, że chodzą pogłoski o tym, że rząd chce zamknąć szkoły i ogłosić kwarantannę w Polsce. Kolejne kilka godzin pracowałam w roztargnieniu, a po nich… oficjalna decyzja o zamknięciu placówek oświatowych. I mój plan dalszej pracy w sypialni przy stole, gdy synowie będą w żłobku i przedszkolu, nagle PRYSŁ!
Kilka dni wcześniej, gdy urządzałam ten kącik, to nie wiedziałam, że nieświadomie przygotowałam go… mężowi. Przez pierwsze dni kwarantanny nie pracowałam, bo nie mogłam się „ogarnąć” w nowej rzeczywistości pandemicznej. Za to mężowi bardzo się przydało to miejsce ze stołem do pracy w sypialni, kiedy zamknięto jego biuro. Dzięki temu mógł komfortowo pracować w domu od 8:00 do 16:00.
Do tej pory nie mogę się nadziwić, jak to wszystko złożyło się w czasie. Podczas gdy mąż był w naszym „domowym biurze”, a żłobek i przedszkole były zamknięte, ja opiekowałam się dziećmi. W końcu ja też chciałam pracować. Nie marzyłam już o przeznaczaniu 8 godzin na ten cel, ale chociaż o kilku chwilach. Po jakimś czasie udało mi się wypracować taki system, w którym ja mogłam spokojnie pracować po 2-4 h dziennie.
Teraz już nie marzę o 8-godzinnym dniu pracy, a nawet nie chcę tak funkcjonować. Wolę pracować krócej, ale efektywniej i mieć więcej czasu dla siebie, dzieci, męża, na życie!
A czy Ty tak naprawdę chcesz pracować po 8 h dziennie? Czy rzeczywiście musisz wykonywać swoje służbowe obowiązki aż tyle czasu? Nawet jeśli jesteś na etacie, to może warto dogadać się z szefem, by móc rozliczać się za efekty, a nie za przepracowane godziny?